sobota, 26 marca 2011

Silnik zagadał :)

Dziś nastąpiło wiekopomne wydarzenie – rajdowy Fiat 125p FSO Rally Team zagadał do nas ludzkim głosem!

Andrzej, kierowca znaczy się nasz, i główny ogranizator zamieszania dziękuje serdecznie wszystkim, którzy przyłożyli ręce, wiedzieli gdzie je przykładać i kiedy zabrać :)

sobota, 5 marca 2011

Otwarcie garażu

IMG_7935

Nadejszła wiekopomna chwila!

Musiała nadejść, bo już czas najwyższy – Thermika niedługo, sponsor strategiczny już prawie w rękawie i cała reszta to już tylko kwestia czasu.

Spodziewaliśmy się przyjęcia w garniturach i na obcasach, a życie pokazało nam... że trzeba się brać do roboty. Grzesiek Kawa i Adam Dubrowski zajęli się silnikiem, Paweł Soronowicz elektryką – ale to już pisałam :) Teraz dowody, reszty możecie się domyślać. Szczególnie zainteresowani albo byli z nami, albo mogę się dopytywać osobiście ;)

IMG_7912Najbardziej niezmordowany był Kuba Kawa, zajęcia w podgrupach przeróżne, tematyczne, opowieści z zamierzchłej przeszłości, czyliż naszej młodości szumnej, a Kuba był jedyną osobą, która pracowała ciągle. Ach, gdyby tak cały team do pracy podchodził… ;)IMG_7919IMG_7910 IMG_7911

 Tutaj Adam z synem, nasze połączenie ze światem :)

\IMG_7927 Adam i Biker, który kazał mi ocenzurować to zdjęcie :)IMG_7917 Grześ i silnik, albo silnik i Grześ ;)

IMG_7918 Dwie Kawy ;)

IMG_7928 IMG_7920 Adam, miechanik nad miechanikami :)

IMG_7922 Paweł i zaczątki pierwszej wiązki :)

IMG_7925  Ola!!! Nie rób nam więcej zdjęć, co?!

IMG_7930 IMG_7932 Biker (zdjęcie ocenzurowane na jego WYRAŹNĄ prośbę), Damian (główny konsultant, ale o tym później) i Andrzej, nasz kierowca i  szef zamieszania, kontrolowanego ;) Mogę wytłumaczyć damianową pozę, to poza rmodlitwy pracownika – daj mi Boże mądrość, żebym mógł go zrozumieć, daj mi cierpliwość, żebym zdzierżył, ale nie dawaj mi siły, bo go… ;)

IMG_7929

Ostatnie poprawki :)

FSO Rally Team

Całe mierzenie, nowoczesne narzędzia, obliczenia i notatki, a kobyłki i tak trzeba było dociąć :) 3 minuty to nie trwało i już wszystko jest dobrze, Fiacior stoi na kobyłkach, pięknych, czerwonych pod kolor, a co najważniejsze – pasujących :)

Teraz już robota wre – dziś oficjalne otwarcie garażu, tłum ludzi się tutaj przewala – za chwilę zdjęcia.

Grzesiek Kawa grzebie przy pierwszym silniku, Paweł Soronowicz – przy instalacji, a przyszłość polskiej motoryzacji, Kuba Kawa, tarza się pod samochodem i pod nadrzore (moment, liczę...) 4 (sic!) osób, odkręca coś. Nie wiem co, bo się nie mogę dopchać, żeby podejrzeć :)

czwartek, 24 lutego 2011

Największe zagrożenie na polskich drogach

Największe zagrożenie na polskich drogach

Co i kto na polskich drogach jest największym zagrożeniem? Dla wielu właśnie runął mit o niejakim Karku, szalejącym czarnym BMW z przyciemnionymi szybami, gościu, który hurtowo masakruje innych użytkowników dróg.

W “Gazecie Wyborczej” znalazłam bardzo ciekawy list, którego autorem jest Janusz Osadziński (idąc za linkiem traficie do całego tekstu na), lekarz chirurg oddziału ratunkowego jednego z największych warszawskich szpitali.

...media, policja i politycy kształtują całkowicie nieprawdziwy obraz tego co się na polskich drogach dzieje. Gwoli ścisłości: wszyscy są zgodni i ja też, bo wiem to z codziennej praktyki, że na polskich drogach trwa nieustający horror. Tysiące ludzi ginie zabitych przez drogowych morderców. To się zgadza. Natomiast protestuję przeciwko powtarzaniu i powielaniu mitów co do przyczyn tego stanu.”

Bardzo ciekawa lektura, wreszcie wypowiada się ktoś, kto wie o czym mówi, bo siedzi w temacie od środka – jeszcze raz zachęcam do przeczytania całego listu (link u góry). I jeszcze kilka linków, do równie interesujących tekstów, również na stronie “Gazety”

  • Licencja na zabijanie
  • Fotoradarowe łowy na jelenia - list
  • Rosyjska ruletka w koleinach
  • Polak, honor, samochód
  • Aleksandra “Olasz” Szabłowska

    środa, 23 lutego 2011

    Dlaczego Fiat 125p?

    - Andrzej? Dlaczego właśnie Duży Fiat?

    - Dlatego, że to było moje pierwsze, drugie i trzecie auto, i jeszcze kilka innych po  drodze. Pierwsze próby sportowej jazdy to właśnie dużym Fiatem. Poza tym to polska motoryzacja :D Nasi inżynierowie z samochodu, który już w dniu wejścia do produkcji był konstrukcją przestarzałą zrobili maszynę bijącą rekordy świata w jeździe ciągłej na 25 i 50 tysięcy kilometrów.

    Fiat 125p odbudowa - FSO Rally Team          Teraz rajdy odbywają się na zasadzie wyścigu zbrojeń, zastaw się, a postaw się. Po prostu ciąg do proflex’ów, fura to musi być Lancer, albo to inne na “s”. Wszystko co s2000 jest cacy, reszta to “be”? Jeżdżąc na rajdy do Czech i Niemiec zobaczyłem inny świat. Okazuje się, że tam można zrobić ludziom frajdę jadąc starą Skodą, Volvo, Mercedesem. Tam kto co miał w stodole, wyjął, zrobił, wypicował i się bawi! Przecież to właśnie o zabawę chodzi! U nas dalej jest krajowa chora ambicja, ułani, husaria. Uzbrojona, opancerzona... Kurcze, za granicą ludzie potrafią czerpać radość, bawić się tym, że są na odcinku specjalnym, cieszyć się, że są kibice. Inna mentalność, nie ma tego wyścigu, ludzie jadą się bawić. Tutaj jestem pacyfistą, nie zamierzam się zbroić. To ma być samochód, który da radość nam i kibicom.

              Uważam, że dużo większą satysfakcję daje odbudowanie auta sprzed kilkudziesięciu lat, współczesne samochody się zwyczajnie kupuje, kupić może każdy :) Budowa takiego auta pozwala na poznanie historii, a dostosowanie go do współczesnych norm bezpieczeństwa (legendarny załącznik “J”), to kolejna przygoda i nowe wyzwanie. Nie masz pojęcia... a przepraszam, Ty akurat masz, ale ludzie nie mają :) ...jak wielu ludzi zaangażowało się w ożywienie naszego Fiaciora. Już od samego początku, od narodzenia się pomysłu. Na początku Mateusz Łuczak (współtwórca grupy Walim Rajdowy i twórca ichniej www).

    “Siedzę sobie jak zazwyczaj przy kompie i pierwsze pytanie Andrzeja, bez pardonu, czy znam kogoś kto robi klatki. Mówię, że znam, i mogę Was spiknąć. Że gość poza klatkami też robi lakiery. Andrzej na to, że nawet lepiej. I tak auto trafiło do Bikera, a później do Kewina, wrzuciłem też swoje 5 gr przy robocie - pomagałem czyścić budę pod podkład :D”

    Właśnie tak Fiacior trafił do Łukasza “Bikera” Jackowskiego z Wałbrzycha, który wyspawał nadwozie (z Grześkiem Parzychem). Wyspawał tak perfekcyjne, że aż prawie “perwersyjne”. Wzmocnił konstrukcję samochodu, wyciął progi i między wewnetrzną jego część, a zewnętrzną wstawił zamknięte profile, które wzmocniły konstrukcję nadwozia, przerzucił bak do bagażnika. Razem projektowaliśmy klatkę... O Łukaszu jeszcze usłyszycie nie raz, facet ma złote ręce do takich rzeczy i serce do tego ma. Fiat 125p odbudowa - FSO Rally Team - Jak by ktoś mógł zobaczyć jak wy się przy tym ze sobą targowaliście! LOL

    Fiat 125p odbudowa - FSO Rally Team - Łukasz robił całą klatkę, pomagał mu Maciek Kubiczka.

    - Rury są wygięte tak, że nie ma się do czego przyczepić (przy okazji wrzucę zdjęcia), a czepiam się jak mało kto i na gięciu rur się znam.

    - Z jaką dokładnością spasował z kabiną! Tam szło o milimetry. Przygotował do lakierowania (z Marcinem Jackowski) i lakierował. Czasami miałem wrażenie, że Łukaszowi bardziej zależy na końcowym efekcie niż mnie :) Gdyby każdy fachowiec miał takie podejście do pracy...

    - Andrzej, dziękuję za dzisiejszą rozmowę
    -
    Jak zwykle polecam się na przyszłość :)

    Aleksandra “Olasz” Szabłowska

    wtorek, 22 lutego 2011

    Pilot, co powinien mieć i demaskujemy ukrytych fanów rajdów

    Wedle wcześniejszego zamówienia Roberta zaczynamy kompletować wszystko czego pilot sobie życzy :)

    Tak więc mamy już budzik! Wpisany na stan i na listy “do zabrania” ;)
    Dla dociekliwych – udało nam się zdobyć go, przy dużym nakładzie sił i środków (kredyt oprocentowany we frankach szwajcarskich), jest zgodny z listami technicznymi FIA.

    Tak, dobrze zauważyliście, tworzymy listy “do zabrania”, każdy będzie miał swoją, żeby nie zapomnieć niczego spakować. Będzie też lista busa serwisowego.

    FSO Rally Team

    Wiecie, że każdy jest miłośnikiem rajdów samochodowych? Tylko niektórzy skrzętnie to ukrywają :) My jesteśmy przebiegli i odkryliśmy np, że IKEA rajdy samochodowe kocha! Jak odkryliśmy? Jaki może być inny powód na trzymanie w ofercie budzika, o którym marzy każdy pilot?! Trafiony-zatopiony :) Planujemy w przyszłości demaskować dla Was innych utajonych miłośników rajdów, tak więc zaglądajcie często do zakładki “utajeni miłośnicy rajdów” :)

    Już jutro zapraszam do poczytania o ostatnich zakupach. Śliczności różne przyszły kurierem, oczywiście utrzymane w kolorystyce Team’u, z nie-babskiego punktu widzenia - są też solidne, wydajne, potrzebne i ułatwią życie na strefie.

    Aleksandra “Olasz” Szabłowska

    Szybki rzut okiem - Fiat 125p

    Po lakierowaniu…

    Tylko tak, żeby podgrzać atmosferę :) Co powiecie?

    FSO Rally Team, Fiat 125p

    FSO Rally Team, Fiat 125p

    czwartek, 17 lutego 2011

    Rajdy samochodowe a bezpieczeństwo – 1

    Hans system, kask, rajdy samochodowe a bezpieczeństwo Rajdy samochodowe są niebezpieczne, ale nie tak jak się powszechnie sądzi.
    Załoga rajdowa ma całe systemy bezpieczeństwa, a kibice? Odpowiedzialni i przewidujący kierują się własnym rozsądkiem i poleceniami organizatorów oraz zabezpieczenia trasy rajdu. Bezpieczeństwo kibiców podczas rajdów samochodowych to szeroki temat, na tyle szeroki, że p. Łukasz Fiutek napisał na ten temat pracę magisterką.

    Wiecie dlaczego to nie kibice (Ci lekkomyślni), są bardziej narażeni na niebezpieczeństwa podczas rajdu niż załogi? Razem z Andrzejem Hercuniem, naszym kierowcą, wyszczególniliśmy kilka decydujących powodów... Dopiszcie w komentarzach swoje :)

     

    załoga

    nieodpowiedzialny kibic

    klatka – z atestowanych, odpowiednio grubych, rur ze specjalnego stopu stali, każdy jej element, każde połączenie i spaw są dokładnie opisane i regulowane zapisami załącznika “J” klatka piersiowa
    homologowane kaski + system Hans słaby kask, czasem pusty jak się okazuje, czasem okryty skórzaną pilotką/czapką z daszkiem
    rozbudowany system gaśniczy napoje chłodzące
    sześciopunktowe, homologowane
    pasy bezpieczeństwa
    prawdopodobnie szelki do spodni/skóropodobny pasek
    niepalne, homologowane kombinezony, bieliznę i balaklavy chroniące głowę
    (teoretycznie powinny zapewniać 11 sekund bezpieczeństwa w płonącym aucie, są przypadki, że udaje się dłużej – 20 sekund i zdjęcia ubrania “po”, nosiciel wyszedł z auta bez szwanku)
    ortalionowy dres
    fotele kubełkowe, homologowane oczywiście – trzymają załogę na miejscu co by się nie działo, a dzieje się i jeszcze więcej stać się może kocyk
     
     
    Proszę pamiętać, że nawet osoby mające największe pojęcie o miejscach potencjalnie niebezpiecznych nie są nieomylne! Trzeba uważać, myśleć i jeszcze raz uważać myśląc.

    Popsuliśmy się kiedyś na Rajdzie Rzeszowskim, zabezpieczony samochód zostawiliśmy w odpowiednim miejscu, i z kierowcą poszliśmy oglądać OS. Miejsce takie, że spokojnie bym tam żonie i dzieciom rozłożył koc, piknik i spokojnie ich zostawił. Widzisz i wiesz, że skoro to miejsce od wewnętrznej mańki zakrętu,na górce, to nic się stać nie może... Okazało się, że nie do końca. Jedna z załóg przez tę górkę przeleciała niezamierzenie. Po miejscu, gdzie mógł być kocyk, piknik, żona i dzieci. Moje! Teraz już wiem, że na OS (odcinku specjalnym) są miejsca mniej lub bardziej niebezpieczne, ale 100% pewności mieć nie można!

    Andrzej Hercuń

    Podczas rajdów, na odcinkach specjalnych, trzeba przewidywać nieprzewidywalne. Gorąco zachęcam do zajrzenia na stronę http://www.bezpiecznerajdy.pl

    Rally Safety - kibicuj bezpiecznie

    Znajdziecie tam również bardzo obrazowe, bo graficzne, przedstawienie bezpiecznych i niebezpiecznych miejsc dla kibiców. Autorem grafik jest Piotr Burdalski. Wystarczy kliknąć TUTAJ zostaniecie przekierowani gdzie trzeba, czyli do poniższej grafiki, ale w lepszych rozmiarach i rozdzielczości :)

    Aleksandra “Olasz” Szabłowska

    środa, 16 lutego 2011

    Pilot rajdowy – jak z nim rozmawiać?

    Robert Rosiak i Andrzej Hercuń, FSO Rally Team, Fiat 125p

    Przeprowadziłam wczoraj wieczorem rozmowę z naszym pilotem, Robertem Rosiakiem, którego profil niedługo udostępnię w zakładce “załoga”.

    Piloci bywają kapryśni jak nastolatki, fakt, że ciut mniej niż kierowcy, ale jednak. Gdybym nie wiedziała lepiej, to miała bym obawy przed taką rozmową, bo Robert jest głównie kierowcą właśnie. Stronę jego własnego team’u rajdowego, RRM Rally Team możecie obejrzeć TUTAJ.

    Nasza załoga jest dość specyficzna. Nie, nie mówię, że to wina samych ludzi, to nie o nich chodzi, bo obaj panowie są niesamowicie sympatyczni. Chodzi o to, że nasz kierowca, Andrzej, do tej pory jeździł jako pilot Roberta. Zamienią się teraz miejscami i Robert będzie pilotował Andrzeja.Andrzej Hercuń i Robert Rosiak, FSO Rally Team, Fiat 125p

    Często śmiejemy się, że w załodze kierowca to fizyczny, ma kręcić kółkiem, a pilot, to pracownik umysłowy :) Umysłowy ma mówić fizycznemu co robić, fizyczny ma słuchać i robić, co mu każą ;) U nas jest inaczej, często zdarza się, że obaj panowie brudzą ręce przy samochodzie na równi z członkami team’u. Na zdjęciu poniżej dowód, Robert sprawdzający ciśnienie w oponach przed Rajdem Elmot w kwietniu 2010 r.
    Śmiejemy się często i chętnie, najczęściej sami z siebie, albo z sytuacji, które nas spotykają. W takich kategoriach dzisiejszy wpis proszę traktować :)

    Andrzej Hercuń, FSO Rally Team, Fiat 125pAle do rzeczy - wczorajsza moja rozmowa z Robertem Rosiakiem i jednocześnie prawdopodobnie ostatni mój tutaj wpis, boję się, że po jego opublikowaniu zostanę skrócona o głowę, przy samych palcach od nóg ;)

     

    -- Podobno właśnie mam być pilotem? W sumie to ja jestem po Szkole Pilotów Jarka Barana, znajdę jakieś notatki i już. Przypomnij Andrzejowi, że jako profesjonalny pilot powinienem mieć:
    - haldę,
    - zegarek Copilot (najlepiej z grawerunkiem Nicki Grista - dokładniej mierzy czas),
    - niełamliwy długłopis i ołówek,
    - kredki świecowe, co by ich strugać nie było trzeba,
    - zeszyt z samoobracającymi się kartkami wytrzymujący przeciążenia 25G (zgodnie z załacznikiem “J”),
    - okulary przeciwsłoneczne
    oraz budzik.
    Jezdeś jeszcze?

    -- Synuś, 3 miesiące do matury, a Ty mówisz “jezdeś”?! ;)

    -- :)

    -- Andrzej mówi, że z tym wyposażeniem pilota dla Ciebie nie ma sprawy, bo jego obecny kierowca [czyliż mój rozmówca] mu obiecał takie przed Elmotem dostarczyć, więc jak dostanie, to Ci pożyczy :D

    -- A z kim on jedzie Elmot?

    -- Z niejakim Robertem Rosiakiem, nie znam gościa, ale ponoć swój człowiek, bardzo w porządku.

    -- dziękuję za informacje o Lausitz :)

    -- A płoszę.

    -- Nie mów, że zasłałeś łóżko rano? ;)

    -- Nie bałdzo :)

    -- Bo już się bałam!

    -- Jak Andrzej mi lata tak w tę i nazad, to się nerwowa robię, i lękliwa.

    -- Biega po tej drukarni w te i we wte!

    -- Ścieżki technologiczne trzeba mu wymalować...

    -- I to jest myśl! Załatwię to z Jolą.

    -- Żółtą farbą najlepiej...

    -- Albo żółtą folią! Łatwiej zejdzie lol
    A propos zeszytu z samoobracającymi się kartkami, to już masz załatwione.
    Taki team, że mówisz=masz ;)
    Okazało się, że Team dostał do przetestowania dla NASA taki zeszyt właśnie, tylko parametry inne, bo to prototyp.
    Przeciążenia 200G będzie wytrzymywał, mam nadzieję, że to nie szkodzi?

    -- O! Fajnie! Spytaj się go tylko jakie bateryjki muszę wziąć do napędu tego zeszytu.
    Może mi ręce urwać to 200G, ale jakoś utrzymam :)

    -- W rozliczeniu od NASA, za przeprowadzenie testów, dostaniemy skórzaną pilotkę i rosyjską pompkę do roweru...

    -- Od Ziła piać (z góry jechać, w górku pchać)?

    -- Ten zeszyt bazuje na napędzie jądrowym, więc chyba je masz na wyposażeniu?

    -- :)

    Andrzej Hercuń i Robert Rosiak, FSO Rally Team, Fiat 125p 

    Aleksandra “Olasz” Szabłowska

    wtorek, 15 lutego 2011

    Lausitz Cup 2011 – Puchar Łużyc 2011

    Różnie jest nazywany w zależności od tego kto go nazywa, znajdziecie więc:
    Lausitz Pokal Rallye, Rajd Puchar Łużyc, Lužický Pohár oraz Lausitz Rally Cup.

    W tym roku składają się na niego:
    14. Thermica rally Lužické Hory, Czechy, 22-23.04.2011 r.;
    26. Rajd Karkonoski, Polska, 10-12.06.2011 r.;
    12. Int. ADMV-Lausitz_rallye, Niemcy, 29.09-01.10.2011 r.

    Puchar Łużyc kalendarz Foto ze strony http://www.lausitzcup.info

    Regulamin uzupełniający możecie pobrać ze stron organizatorów, a także TUTAJ (plik PDF).

    Miłego wieczoru
    Olasz

    poniedziałek, 14 lutego 2011

    Fiat 125p – homologacja

    Homologacja rzecz święta, czyta się to jak biblię, tylko z innych powodów :)

    Link do dokumentu w formacie PDF znajdować się będzie, już dożywotnio, w prawej kolumnie blogu. Przyda się pewnie nie raz.

    Proszę tylko pamiętać, że homologacja trwale przypisana jest do konkretnego samochodu,
    jest jego obowiązkowym wyposażeniem, wydrukowana na oryginalnym papierze FIA i opatrzona stosownymi pieczątkami.
    Ta przez nas udostępniona jest tylko dokumentem poglądowym.

    p.s.
    to taki nasz mały prezent walentynkowy ;)

    środa, 9 lutego 2011

    Rajdowe początki - Andrzej Hercuń

    kierowca rajdowy Andrzej Hercuń

    - Andrzeju, jak zaczynałeś przygodę z rajdami samochodowymi?
    - Rajdy samochodowe są moją pasją od lat. Zaczynałem jak wielu, dawno temu. Rodzice kładli się spać, a ja zabierałem kluczyki i dokumenty od ich dużego Fiata, zrzucaliśmy się na paliwo i nocną porą trenowaliśmy na trasach rajdowych odcinków specjalnych.
    - To tak można?
    - Teraz, z perspektywy lat wiem, że nie było to w 100% bezpieczne, i nie polecam tego początkującym. Nikomu nie polecam – od tamtego czasu na drogach pojawiło się samochodów i można nadziać się czołowo na kogoś niewinnego. Treningi powinny być prowadzone na zamkniętych i zabezpieczonych odcinkach. Zabezpieczonych, czyli z zapewnioną obsługą medyczną, zamkniętymi dojazdami, na treningowym odcinku nie może znaleźć się żaden “cywil”.
    - Dlaczego akurat rajdy samochodowe?
    - Interesowałem się wieloma rzeczami, ale też byłem świeżo upieczonym kierowcą, to był początek lat 90., próbowałem naśladować najlepszych. Moimi idolami byli, i do dzisiaj są, Marian Bublewicz, Sobiesław Zasada, Janusz Kulig oraz Krzysztof Hołowczyc.
    - Z kim jeździłeś?
    - Z kim popadło lol Kto był pod ręką z tym jeździłem. W pierwszym, drugim roku po zrobieniu prawa jazdy, jeżdżenia w KJS, myślałem że umiem dużo, ale patrząc na zawodników z pierwszej ligi zrozumiałem, że to nie prawda.
    - Jak oceniasz swoją jazdę teraz?
    - Po przejechaniu ponad miliona kilometrów cywilnie i kilku, może kilkunastu  tysięcy kilometrów oes’owych jako pilot, i w mniejszym stopniu jako kierowca, stwierdzam, że jeszcze bardzo wiele przed mną. Z każdym przejechanym kilometrem oes’owym nabieram dużo pokory do sportu samochodowego i samokrytyki. Wiem, że jak by człowiek nie jeździł, to zawsze da się szybciej. Da się, to nie znaczy, że ja dam radę lol
    - Jeździłeś też jako pilot?!
    - Tak :)
    Dane mi było jeździć m. in.z dwoma niesamowicie utalentowanymi zawodnikami – Michałem Pinczakowskim i Arturem Burym. W ich rękach samochód rajdowy zachowywał się jak rosyjski myśliwiec w rękach rosyjskiego pilota.
    - Czyli jak?
    - Czyli jak :) Astra GSI Michała, w której poza tym co inżynierowie Opla wymyślili, i co wymagane jest załącznikiem “J”, to w ramach wyposażenia “extra” miała jedynie lampkę pilota. Samochód Burego nie miał nawet tego :) Obaj mając przestarzały i do dupy sprzęt, takie szroty, byli w stanie nawiązać walkę z profesjonalnie przygotowanymi załogami rajdowymi w klasie. Przy czym w określaniu obu tych kierowców mianem kamikadze nie było przesady.
    - Tutaj się z Toba nie zgodzę, jechałam raz z Michałem Pinczakowskim, na Twoje życzenie zresztą. Żdanów-Wilcza, jego samochód słuchał, tam nie było nerwów i miotania. On jechał jak po sznurku! W każdym momencie to on jechał, a nie samochód bez jego polecenia.
    - N
    ajpiękniejsze było to, że był wynik, ale podczas odcinków w samochodzie nie było żadnej walki, te auta były prowadzone jak za rękę :)
    - Gdyby ktoś chciał Ci sprezentować coś rajdowego, co być chciał dostać?
    -
    Chciałbym mieć w sobie taką charyzmę i radość jaką miał w sobie Marian Bublewicz. Nie talent, nie umiejętności, tylko właśnie radość i charyzma, bo są to cechy, których w polskim sporcie czasem brakuje. Proflex’a, czy inne żelastwo można sobie kupić, a tego nie :D
    - Jakaś złota myśl?
    - Moja główna zasada w sportowej jeździe samochodem – jechać swoje, uczyć się, z nikim na silę się nie ścigać, a wynik się zrobi. Jechać na tyle, na ile pozwalają umiejętności i samochód, walczyć tylko samemu ze sobą.
    - Od zawsze wyznajesz taką zasadę?
    - R
    az w życiu, mimo, że mieliśmy najlepsze czasy, to próbowałem jeszcze, więcej dołożyć konkurencji. Skończyło się, jak się skończyło :) Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze LOL. Na jednym rajdzie tylko tak było, chciałem więcej niż mogłem.
    - Na którym?
    - To był Lew Kłodzki, skończyło się rozbitym autem. Gdybym się specjalnie nie spinał, to i tak byśmy mieli pierwsze miejsce. Przewagę mieliśmy taką, że śmiało mogliśmy się wieźć, tylko ja chciałem jeszcze! I nie poszło. Błędy młodości :)
    - Dziękuję za rozmowę :)
    -
    Polecam się na przyszłość :)

    poniedziałek, 7 lutego 2011

    Idole

    - Opowiedz mi o Bublewiczu.
    -
    To znaczy co mam Ci opowiedzieć?
    - Jeszcze raz, to co kiedyś mi opowiadałeś jak tu siedzieliśmy.

    -
    Kibicowałem mu jeszcze jako dziecko, jeździł wtedy Polonezem, to chyba jeszcze czasy mojej podstawówki. Osobiście miałem okazję poznać go w szkole średniej. To był jakiś ośrodek w Złotym Lesie. Zatarł silnik w Maździe. Mimo tego, że dla niego była to pewnie w jakimś sensie porażka, to miał uśmiech dla kibiców. Ten jego niesamowity optymizm, wewnętrzna siła, to było widać. W momencie, gdzie większość ludzi by klęła, rzucała się, on dalej był uśmiechnięty.

    Tego nie widać, ale Andrzej opowiadając o Bublewiczu uśmiecha się. Taki uśmiech jaki macie mówiąc o ulubionym wujku. Teraz nie chce, żebym to opisała, ale opowiadał mi, że wtedy pomagał przy tym aucie. Podejrzewam, że do tego jeszcze kiedyś wrócimy i wyduszę z Andrzeja więcej :)

    Ode mnie jeszcze ten film, wspomnienia o Marianie Bublewiczu. Na samym początku usłyszycie jego samego i to jest to, co mówił Andrzej – słychać, że facet się uśmiecha - ilu takich ludzi znacie?

    - Krzysztof Hołowczyc?
    - Oprócz tego, że miły, sympatyczny i fajny, no to wrażenia z jego jazdy! Kiedyś siedzieliśmy na zabezpieczeniu rajdu Elmot, na SOS, gdzie Hołowczyc złapał kapcia i walczył z czasem. Złapał kapcia i odrabiał straty. Na pierwszej pętli przejechał sobie Hołek, a myśmy z Grzesiem Kawą popatrzyli po sobie i stwierdzili, że “łeeeee”. Że wcale nie było prędkości.

    Druga pętla, przeleciał Hołek, popatrzyliśmy po sobie i stwierdzili, że “szatan, nie kogut” :)

    Na trzeciej pętli jak przeleciał i nawrót naprostował jakby szedł po kresce, to stwierdziliśmy, że chłopina, albo nie chodził na fizykę i zasad nie zna, albo go zasady nie obowiązują, bo zapłacił jakiś abonament. To co zrobił było po prostu niemożliwe.

    Obserwowaliśmy idealny tor jazdy. Jazdę perfekcyjną, ale to że go zasady fizyki nie obowiązywały to było główne nasze spostrzeżenie. On nie powinien był tak pojechać! :)

    - Daj mi jakiś mądry film z nim.
    - Tutaj masz jeden, gdzie widać jak jeździ. Ten on-board, on tam piąty bieg zapina, szóstkę nawet ma!!!

    - Dla mnie Hołowczyc, poza tym, że kierowca niesamowity, to jeszcze marzenie każdego sponsora :) Nie tylko inteligentny, ale i mądry, dający się lubić i lubiący ludzi, to widać. Taka światowa klasa sportowca na naszym podwórku.

    Początki są trudne

    Rajdowy Fiat 125 p Niby każdy to wie, ale ilu z Was wie, że to już trzecie, albo czwarte?, podejście do Team’owego blogu? Dlaczego tak bardzo nam zależy na jego powstaniu? Bo chcemy, żebyście razem z nami wzięli udział w ożywieniu legendy – polskiego rajdowego Fiata 125 p.

    Widzę uśmiechy, te lekko kpiące, bo niby jak ma się taki zabytek do s2000, ale te ze wspomnieniem w tle – pierwsze randki z dziewczyną i Fiat “pożyczony” od ojca? Zabytek, nie zabytek – jeździł będzie, a my Wam opowiemy jak do tego doszło.

    W zakładkach u góry strony od jutra będziecie mogli znaleźć trochę informacji o członkach Team’u, na początek powinniście wiedzieć, że wszystko kręci się wkoło Fiata, a Fiatem kręci kierowca – Andrzej “Tott” Hercuń. Team łączy PROJEKT, zaraziliśmy się i cieszymy się nim jak dziecko śrubką. Na zdjęciach fiacior po powrocie z piaskowania i wstępnym ospawaniu przez Bikera, a w nim już następne pokolenie Team’u – Adaś.

    Rajdowy Fiat 125 p