środa, 9 lutego 2011

Rajdowe początki - Andrzej Hercuń

kierowca rajdowy Andrzej Hercuń

- Andrzeju, jak zaczynałeś przygodę z rajdami samochodowymi?
- Rajdy samochodowe są moją pasją od lat. Zaczynałem jak wielu, dawno temu. Rodzice kładli się spać, a ja zabierałem kluczyki i dokumenty od ich dużego Fiata, zrzucaliśmy się na paliwo i nocną porą trenowaliśmy na trasach rajdowych odcinków specjalnych.
- To tak można?
- Teraz, z perspektywy lat wiem, że nie było to w 100% bezpieczne, i nie polecam tego początkującym. Nikomu nie polecam – od tamtego czasu na drogach pojawiło się samochodów i można nadziać się czołowo na kogoś niewinnego. Treningi powinny być prowadzone na zamkniętych i zabezpieczonych odcinkach. Zabezpieczonych, czyli z zapewnioną obsługą medyczną, zamkniętymi dojazdami, na treningowym odcinku nie może znaleźć się żaden “cywil”.
- Dlaczego akurat rajdy samochodowe?
- Interesowałem się wieloma rzeczami, ale też byłem świeżo upieczonym kierowcą, to był początek lat 90., próbowałem naśladować najlepszych. Moimi idolami byli, i do dzisiaj są, Marian Bublewicz, Sobiesław Zasada, Janusz Kulig oraz Krzysztof Hołowczyc.
- Z kim jeździłeś?
- Z kim popadło lol Kto był pod ręką z tym jeździłem. W pierwszym, drugim roku po zrobieniu prawa jazdy, jeżdżenia w KJS, myślałem że umiem dużo, ale patrząc na zawodników z pierwszej ligi zrozumiałem, że to nie prawda.
- Jak oceniasz swoją jazdę teraz?
- Po przejechaniu ponad miliona kilometrów cywilnie i kilku, może kilkunastu  tysięcy kilometrów oes’owych jako pilot, i w mniejszym stopniu jako kierowca, stwierdzam, że jeszcze bardzo wiele przed mną. Z każdym przejechanym kilometrem oes’owym nabieram dużo pokory do sportu samochodowego i samokrytyki. Wiem, że jak by człowiek nie jeździł, to zawsze da się szybciej. Da się, to nie znaczy, że ja dam radę lol
- Jeździłeś też jako pilot?!
- Tak :)
Dane mi było jeździć m. in.z dwoma niesamowicie utalentowanymi zawodnikami – Michałem Pinczakowskim i Arturem Burym. W ich rękach samochód rajdowy zachowywał się jak rosyjski myśliwiec w rękach rosyjskiego pilota.
- Czyli jak?
- Czyli jak :) Astra GSI Michała, w której poza tym co inżynierowie Opla wymyślili, i co wymagane jest załącznikiem “J”, to w ramach wyposażenia “extra” miała jedynie lampkę pilota. Samochód Burego nie miał nawet tego :) Obaj mając przestarzały i do dupy sprzęt, takie szroty, byli w stanie nawiązać walkę z profesjonalnie przygotowanymi załogami rajdowymi w klasie. Przy czym w określaniu obu tych kierowców mianem kamikadze nie było przesady.
- Tutaj się z Toba nie zgodzę, jechałam raz z Michałem Pinczakowskim, na Twoje życzenie zresztą. Żdanów-Wilcza, jego samochód słuchał, tam nie było nerwów i miotania. On jechał jak po sznurku! W każdym momencie to on jechał, a nie samochód bez jego polecenia.
- N
ajpiękniejsze było to, że był wynik, ale podczas odcinków w samochodzie nie było żadnej walki, te auta były prowadzone jak za rękę :)
- Gdyby ktoś chciał Ci sprezentować coś rajdowego, co być chciał dostać?
-
Chciałbym mieć w sobie taką charyzmę i radość jaką miał w sobie Marian Bublewicz. Nie talent, nie umiejętności, tylko właśnie radość i charyzma, bo są to cechy, których w polskim sporcie czasem brakuje. Proflex’a, czy inne żelastwo można sobie kupić, a tego nie :D
- Jakaś złota myśl?
- Moja główna zasada w sportowej jeździe samochodem – jechać swoje, uczyć się, z nikim na silę się nie ścigać, a wynik się zrobi. Jechać na tyle, na ile pozwalają umiejętności i samochód, walczyć tylko samemu ze sobą.
- Od zawsze wyznajesz taką zasadę?
- R
az w życiu, mimo, że mieliśmy najlepsze czasy, to próbowałem jeszcze, więcej dołożyć konkurencji. Skończyło się, jak się skończyło :) Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze LOL. Na jednym rajdzie tylko tak było, chciałem więcej niż mogłem.
- Na którym?
- To był Lew Kłodzki, skończyło się rozbitym autem. Gdybym się specjalnie nie spinał, to i tak byśmy mieli pierwsze miejsce. Przewagę mieliśmy taką, że śmiało mogliśmy się wieźć, tylko ja chciałem jeszcze! I nie poszło. Błędy młodości :)
- Dziękuję za rozmowę :)
-
Polecam się na przyszłość :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz